piątek, 14 lutego 2014

03.Brakuje mi jej.

Następnego dnia

Dzisiaj również wstałam bez problemu. Po śniadaniu postanowiłam pójść do Studia żeby złożyć papiery. I może spotkam Leona. Cieszę się że dzisiaj idę z nim na sok. Mimo że jest taki uparty to nie jest tak nieznośny jak kiedyś i chyba mi się podoba. Zabrałam wszystkie rzeczy i poszłam do Studia.

W Stadu 21

Gdy wchodziłam do Studia zobaczyłam Francesce z jakąś rudo włosom dziewczyną.


 -Violetta , hej - zawołała mnie Francesca gdy mnie zobaczyła i do mnie pobiegła w raz z tą drugą dziewczyną.
-Hej- powiedziałam i uścisnęłam koleżankę
- A to jest Camila.
-Violetta miło mi cię poznać.-Camila wygląda na miłą osobę kto wie może się zaprzyjaźnimy.
-I co zapisujesz się?- spytała mnie Francesca
-Tak właśnie przyszłam złożyć papiery.
-To super.-odparła Camila z uśmiechem
-To ja idę do Pablo. Pa dziewczyny.-powiedziałam i poszłam do dyrektora.


Zapukałam do drzwi i weszłam do środka. Był tam Pablo wraz z niskim mężczyzną o siwych włosach.

-O Violetta zapraszam i co zdecydowałeś się.-spytał Pablo
-Tak , tak przyniosłam wszystkie papiery.- po czym podałam je Pablo a on przeglądał je w raz z drugim mężczyzną.
- Czy twoja mama to Maria Castillo?-zapytał mnie siwo włosy mężczyzna co mnie bardzo zdziwiło.
-Tak to moja mama.
-Jesteś bardzo do niej podobna. Pewnie za nią tęsknisz?
-Tak strasznie mi jej brakuje.-gdy to mówiłam z oczu popłyneły mi łzy.
-Skąd pan ją zna?-spytałam
-Uczyła się tutaj, miała wspaniały głos.-to wywołało jeszcze większy płacz.
-Wszystko dobrze Violetta?-zmartwił się Pablo.
-Tak wszystko ok.-powiedziałam opierając łzy.
-Przepraszam nie powinienem i jestem Antonio.
-Nic się nie stało po prostu za nią tęsknię i miło mi cię poznać.
-Do widzenia. -powiedziałam i opuściłam pokój nauczycielski.

Szłam z oczami wrytymi w ziemię nie zwracałam uwagi na przechodzące obok osoby. Taka krótka rozmowa a przywołała tak wiele wspomnień. Zaczęłam jeszcze bardziej płakać i wybiegłam ze Studia. Usiadłam na ławce niedaleko. Zastanawiałam się dlaczego rozmowy o mamie tak bardzo mnie bolą. Przecież ona odeszła tak dawno temu ale każde zapamiętane przez mnie nawet krótkie wspomnienie powoduje płacz. Byłam tak zamyślona że nie zwróciłam uwagi kiedy obok mnie usiadł Leon.

-Co się stało? Czemu płaczesz?-to było słodkie że tak się o mnie martwi.
-Nic takiego po prostu wspomnienia o mamie.
-Wszystko będzie dobrze ona cały czas jest w twoim sercu.-po tych słowach Leon mnie przytulił a ja się w niego wtuliłam. Po chwili odsunęliśmy się od siebie.

-Lepiej?
-Tak dziękuje ci. Potrafisz mnie pocieszyć.
- To teraz chodź na ten sok co mi obiecałaś - wstaliśmy i poszliśmy w stronę knajpy. Minęło parę minut a my byliśmy na miejscu.

-Ja zamówię.-powiedziałam
-Jeśli chcesz.

Poszłam do baru żeby złożyć zamówienie za ladą stała Francesca.

-Francesca pracujesz tu?
-Tak jakby, pomagam mojemu bratu to jego knajpa.-to wszystko wyjaśnia.Co chwilę zerkałam na Leona a on się do mnie uśmiechał.
-Widzę że poznałaś już Leona.-powiedziała Francesca.
- W sumie to znam go od dzieciństwa ale nie widzieliśmy się kilkanaście lat.
-Podoba ci się co?-spytała z głupim uśmiechem. Tylko się speszyłam.
- Ooj daj mi już te soki.-wzięłam je i wróciłam do stolika.

-Ten dla ciebie truskawkowy.
-Coo!! Truskawkowy!-krzyknął przerażony
-Nie denerwuj się tak przecież wiem że jesteś na nie uczulony. To wiśnia.
-Oh nie strasz mnie tak więcej dobrze?
-Dobrze nie gniewaj się.
- Tak w ogóle to skąd wiedziałaś że jestem na nie uczulony?
-Pamiętam jak dostałeś ataku alergii jak byłeś mały.
-Naprawdę to pamiętasz?
-Yhm.- wymamrotałam pijąc sok.

Potem poszliśmy się przejść do parku i Leon odprowadził mnie do domu.

-Jeszcze raz przepraszam za sok.
-Nieszkodzi tylko więcej tego nie rób.- po tych słowach pocałował mnie i otrzedł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz